czwartek, 17 stycznia 2013

38. Boże ty masz 40,5 ° stopni gorączki !

Hejjj :* 
Szczerze to zawiodła mnie ilość komentarzy pod ostatnim postem :'(
No ale trudno nie przestane pisać...
No to zapraszam na nowy rozdział. Mam nadzieję że się spodoba ;)

Buziakii <3

Aha, jaszcze raz zapraszam na mojego drugiego bloga : 1d-lifeisafight.blogspot.com <3

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jest 2 nad ranem a ja nie mogę spać.
Z pokoju Harrego dochodzą dźwięki które pomagają kroplom deszczu walącym o parapet utrudnić mi sen. Chyba zaraz zwymiotuję.
Usiadłam na skraju łóżka i nachyliłam się nad podłogą zamykając oczy i próbując nie zwymiotować.
Nie wytrzymałam, pobiegłam do łazienki i zaczęłam wymiotować do ubikacji.
Zaraz do łazienki wpadł spanikowany Niall.

-Katy, skarbie co ci jest ?!-Zapytał z wielką troską w głosie.

Nie byłam w stanie mu odpowiedzieć bo nie umiałam zapanować nad wymiotami.
Niall usiadł za mną, obiął mnie w pasie i położył swoją głowę na moim ramieniu.
Po chwili nasza pozycje się zmieniła  ,Niall usiadł opierając się o ścianę a ja w poprzek na wpół siedziałam opierając głowę na jego torsie.
Cała się trzęsłam.Z zimna.

-Kat, jedziemy do szpitala! Ty jesteś gorąca jak piec i masz dreszcze !- Powiedział ze strachem w głosie.
-Niall to zwykła grypa żołądkowa - Powiedziałam trzęsącym się głosem.
-Nie, zaniosę cię na łóżko i pójdę po resztę, jedziemy do szpitala.-Powiedział, a ja wiedziałam że nie ma sensu dalej się kłócić.

Niall zaniósł mnie na łóżko i przykrył. Zbiegł na dół i po chwili wrócił z termometrem i herbatą, której nie miałam zamiaru wypić ze względu na ryzyko wylądowania spowrotem w łazience.
Pocałował mnie w głowę i poleciał budzić resztę. Leżałam z termometrem pod pachą umierając z bólu brzucha i głowy.
Drgawki nie ustawały, po 5 minutach w domu było słychać krzątanie się wszystkich, a Niall przybiegł do mnie sprawdzić temperaturę. Powoli wyjął termometr i zapytał.

-Jak się czujesz skarbie.? Boże ty masz 40,5 ° !! -Krzyknął
-Niall jak chcesz jechać do szpitala to idź mi po Jasmine żeby pomogła mi się ubrać i spadaj też sie ubierać.-Powiedziałam rozkazująco a Niall po raz kolejny wybiegł z pokoju. Po 2 minutach wrócił z zaspaną Jas.

-Przepraszam cię Jas ale nie dam rady sama, nie umiem utrzymać się na nogach. - Przeprosiłam ją.
-Nie ma sprawy już wybieram ci coś do ubrania.

Jas wybrała mi ciepły i wygodny zestaw. Pomogła mi się ubrać i po 20 minutach wszyscy byli gotowi do wyjścia. No poza Jas i Zaynem bo im kazałam zostać ze względu na ciążę. Reszta uparła się żeby jechać nawet Tay. Niall wziął mnie na ręce i poszliśmy na dół.
Wyszliśmy z domu i wpakowaliśmy do auta Louiego które było dla 7 osób wiec bez problemu nam poszło.
Ja siedziałam z tyłu przykryta kocem, zaraz koło Nialla który mnie cały czas przytulał i całował. Nadal gorączka nie spadała a wręcz chyba rosła. Gdy dojechaliśmy do szpitala Niall znowu wziął mnie na ręce i wszyscy razem poszliśmy w kierunku szpitala. Po drodze z którejś strony błysnął flash z aparatu. Taylor ledwo powstrzymała Harrego przed przyłożeniem temu facetowi.
Weszliśmy do szpitala i jak pielęgniarka mnie zobaczyła to odrazu podleciała do nas z wózkiem inwalidzkim . Niall delikatnie mnie posadził i wyjaśnił co się ze mną dzieje. Obserwowałam wszystkich do okoła aż nagle złapał mnie ból w tylniej części głowy i nastała ciemność.
Obudziłam się i jedyne co było dane mi słyszeć to równomierne piski, chyba jakiś maszyn.

 Powoli otworzyłam oczy i ochryple zapytałam
-Gdzie ja jestem ?-
-Jesteś w szpitalu Katy, już wszystko ok - Powiedział spokojnie mój niebieskooki anioł.

Dopiero gdy pielęgniarka podniosła łóżko zobaczyłam wszystko. W pokoju siedział Niall,Liam,Loui,Harry i Taylor. Ja byłam podłączona do kroplówki i czegoś jeszcze.

-Co mi jest ? - Zapytałam patrząc na każdego po kolei.
-Zaraziłaś się jakimś wirusem,nie zbyt groźnym. Musisz zostać dla bezpieczenstwa dziś i jutro w szpitalu. -Powiedziała Taylor tym swoim lekkim głosikiem
-To spadać mi z tąd ! Jak mam wirusa to po co mam was pozarażać ! - Krzyknęłam ,oczywiście w żartach.
-Katy ma racje,idźcie do domu i odpocznijcie. A my jutro pod wieczór wrócimy.-Powiedział Niall.

Reszta chwilę jeszcze się buntowała żeby zostać ale po chwili dali spokój,porzegnali się i pojechali. 
O 12 do pokoju przyszła pielęgniarka zmienić kroplówkę. Niall siedział ze mną cały czas bez względu czy spałam czy nie.

*16*

-Skarbie,idę po kawę do automatu,jest za rogiem za minutkę będę.- Powiedział,całując mnie w czoło.
-Niall,idź do stołówki nie pij tego świństwa z automatu.Wytrzymam bez ciebie dziesięć minut. - Odpowiedziałam uśmiechając się w miare moich możliwości.
-No dobrze-Odpiwiedział i wyszedł z pokoju. 

*Oczami Nialla*

Poszedłem do stołówki i stanąłem w kolejce. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę jak zmęczony jestem.
Po 5 minutach stania w kolejce kupiłem kawę. Idąc jak najszybciej w stronę sali popijałem kawę.
I rozmyślałem o wszystkim.

Katy przez te dwa dni nie może nic jeść,dostaje kroplówkę przeciwbólową, przeciwzapalną oraz oczyszczającą organizm. Martwię się,wygląda na taką wykończoną. Patrze na nią,leżącą na tym szpitalnym łóżku to chce mi się płakać.
Moja delikatna, kruszynka...Nic nie chciał bym w niej zmieniać, jest cudowna. Chociaż jednak bym coś zmienił,nazwisko.

I tak właśnie oto przez zamyślenie wszedłem w szklane drzwi z sali Katy.
Na szczęście kawa się nie wylała bo była już w połowie pusta. No i to był jeden  błysk, ja już nie mogę nie dadzą spokoju nawet w szpitalu.

No to zajebiście Horan,jutro wylądujesz na pierwszej stronie gazety,leżący na podłodze...

Kat śmiała się ze mnie do końca dnia.

Poprosiłem lekarzy o pokój z pozaciemnianymi szybami i większym
łóżkiem bo reporterzy nie dawali spokoju.
 
Czas płynął dość szybko. Ani się nie obejrzałem a była 23. Położyłem się obok Katy pocałowałem jej kark i powiedziałem: "Dobranoc moja przyszła pani Horan" w odpowiedzi dostałem tylko : "Dobranoc misiu" . I odpłynęliśmy wtuleni w siebie.

-Proszę pana,Panie Horan. Niech pan się obudzi. Reporterzy nie dadzą spokoju jak pan czegoś nie powie,a poza tym muszę zmienić pani Katy kroplówkę.-Powiedziała mi pielęgniarka.

-Tak,przepraszam za problem.Już wstaję.-Odpowiedziałem podnosząc się z łóżka.
-Nie ma sprawy proszę Pana.-Powiedziała uśmiechając się.
-Niech pani mi mówi Niall i tyle - Puściłem oko kobiecie koło 30 i wyszedłem z pokoju.

Przed pokojem roiło się od reporterów.
Dostawałem tysiąc pytań na minutę.

-Nie odpowiem na żadne pytanie dopuki nie wyjdziecie na zewnątrz.
Wszyscy zaczęli kierować się w stronę wyjścia ze mną na końcu.
Gdy już wyszliśmy zszedłem na bok by nie blokować wejścia i zacząłem gadać.

-A więc macie 5 pytań i wracam do środka,jak kogoś jeszcze tam zobaczę to dzwonię na policję.

-Co się stało twojej dziewczynie ?
-Złapała wirusa.

-Jak zły jest jej stan?
-Lepszy niż był,ale nadal nie do końca w porządku.

-Kiedy wychodzi ze szpitala ?
-Dziś wieczorem.

-Czy planujecie ślub ?
-Na razie nie.

-Możemy zrobić przy waszym wyjściu parę zdjęć ?
-Pod warunkiem że do tego czasu dacie nam spokój to tak...

-Dziękuję,to będzie na tyle. -Obróciłem się na pięcie i wszedłem do szpitala.

Po mimo że wkurzało mi ich natręctwo to lubiłem dziennikarzy. To była ich praca,muszą nas śledzić. Ale dużo z.nich to naprawdę mili ludzie.
Wszedłem z powrotem do sali Katy i znowu siedziałem z nią umilając jej czas.

*19*

Katy siedziała już gotowa na skraju łóżka.

-Jak się czujesz skarbie ? - Spytałem łapiąc ją za jej drobną lekko dygoczącą rękę.
-Boli mnie głowa,zimno mi i cholernie boli mnie rana i siniec po kroplówce. A tak poza tym to ujdzie.-Powiedziała z bólem wyrysowanym na twarzy.

-Przykro mi,chodź musimy iść. Mam już wypis i leki .- Powiedziałem po czym powoli wziąłem ją na ręce.
-Niall,dam radę sama.- Powiedziała ze zrezygnowaniem.
-Nie ma mowy - Pocałowałem ją w czoło i poszedłem dalej korytarzem.

Gdy doszedłem do drzwi wyjściowych pielęgniarka podbiegła otworzyć drzwi. Wyszliśmy i postawiłem Kat na chwilę szepcząc jej do ucha :"Tylko parę zdjęć ".

Paparazzi zrobili trochę zdjęć,po czym wziąłem ją z powrotem na ręce i poszedłem w stronę Zayna czekającego na nas w kolejnym aucie z naszej kolekcji.
Czarnym Audi R8.
Tak,auta to miłość całego zespołu mamy ich 4.

Położyłem Katy na tylnich siedzeniach a sam usiadłem koło Zayna.

-I jak się czujesz księżniczko?- zapytał odjeżdżając.
-Do dupy .-Odpowiedziała ziewając.

Resztę drogi jechaliśmy wsłuchując się w muzykę w radiu.
Jak już zajechaliśmy wziąłem Katy i wszedłem z nią do domu. Wszyscy chcieli się na nas rzucić ale przekazałem im cicho że śpi. Wszedłem z nią na górę i położyłem w łóżku.

-Kocham cię- Zamknąłem drzwi...

2 komentarze:

  1. ooohhhhhhhhh Niall jest taki słodki i opiekuńczy *.*
    Rozdział jest przecudowny no i taki długi :D
    co mnie bardzo cieszy.
    I szkoda mi Katy ale na pewno jej zdrowie się polepszy :)
    czekam na kolejny ;]
    zapraszam do mnie :)
    <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Już się zakochałam w twoim blogu, a jestem tu pierwszy raz.
    Po prostu masz talent do pisania.
    Niall w twoim opowiadaniu jest taki opiekuńczy ♥
    Już nie mogę się doczekać kolejnej części opowiadania :)
    http://mydiarymylifemystory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń